Wczytuję dane...
Autor, Redaktor: Halina Gronowska, Piotr Dzięciołowski,
Waga produktu: 0.300 kg
EAN: 9788393940608
Wysyłka od: 9.00 PLN
Wydawca: Rosa

2014, wydanie 1, format 145 x 200, objętość 156 str., oprawa miękka

Nakładem Wydawnictwa „ROSA” ukazały się „PRZESTROGI DLA JEŹDŹCÓW” HALINY GRONOWSKIEJ I PIOTRA DZIĘCIOŁOWSKIEGO. Oto fragament recenzji red. MARKA SZEWCZYKA zamieszczonej na IV stronie okładki:  (…)”Ponieważ wszyscy popełniamy błędy w obcowaniu z końmi, warto wiedzieć, co robimy źle. Uświadomienie błędów, to pierwszy krok na drodze do ich naprawiania. W tym sensie o książce Haliny Gronowskiej z czystym sumieniem mogę napisać, że jest poradnikiem. Moim zdaniem – bardzo wartościowym. Polecam.”

FRAGMENT KSIĄŻKI:

 Tamtego telefonu zupełnie się nie spodziewała; znajomy zadzwonił z zaskakującą propozycją:

– Jest za grosze najprawdziwszy, półtoraroczny andaluz - mówił – jeśli go nie przygarniesz, pójdzie na kiełbasę, bo nikt nie może sobie z nim poradzić: wykastrowano go bez znieczulenia, znienawidził ludzi, kopie, gryzie….

– Biorę, przywieź! – Halina Gronowska nie zastanawiała się chwili.

Widziałem tego konia zaledwie tydzień później: El Mariachi – tak go nazwała– stał już spokojnie w kącie, ale na widok człowieka w dalszym ciągu szczerzył zęby, kulił uszy, nie daj Boże było się znaleźć w zasięgu jego pyska. Tylko nowa właścicielka bez obaw mogła wchodzić do niego o każdej porze dnia i nocy, czyścić mu kopyta, brzuch, grzywę, ogon, a on nieuwiązany, ani myślał oponować. A kiedy sprzątała mu ściółkę i na wszystkie strony wymachiwała widłami, pozwalał się „przestawiać” jednym słowem, jednym gestem, jednym delikatnym dotknięciem, nie okazując przy tym ani krzty zniecierpliwienia, strachu, agresji…

Ponownie zobaczyłem El Mariachi po miesiącu, wszedłem nawet do niego do boksu: głaskałem po czole, po chrapach, on muskał wargami moje ramię; spoufaliłem się i cmoknąłem go w nos. Zniósł to ze stoickim spokojem… w przeciwieństwie do swojej właścicielki, która, co tu kryć, zwyczajnie mnie obsztorcowała:

– Czy pan zwariował, co pan robi!? To są zachowania koniom obce, one nie całują się w taki sposób, jak my, tylko podskubują wielkimi zębiskami. Jak pana skubnie taki jeden z drugim – nawet z sympatii – to może się to dla pana fatalnie skończyć… To duże, silne zwierzęta i obcując z nimi trzeba bez przerwy o tym pamiętać. Mogą wyrządzić krzywdę niechcący, bo są od kilku do kilkunastu razy cięższe od nas. Ja, ażeby czuć się w ich towarzystwie bezpiecznie, nie dość, że bezmyślnie się im nie podkładam. jak nie wypominając, pan przed sekundą, to przede wszystkim nie pozwalam im do siebie podchodzić bez wyraźnego zaproszenia. A jeśli już daję znak, że mogą się zbliżyć, to i tak nie mają prawa mnie dotknąć, m.in. dlatego, bym na przykład nie nabawiła się siniaków, gdy któremuś zachce się wytrzeć łeb w moje ciało. Także dlatego, by w razie, gdy koń się spłoszy, nie stratował mnie. Nauczony, omija ludzi również w sytuacji zagrożenia. A jak w praktyce wygląda to podchodzenie, zbliżanie się, wyczekiwanie … zaraz pokażę. [...]

Książka

  • Autor: 

    Halina Gronowska, Piotr Dzięciołowski

  • ISBN: 

    978-83-939406-0-8

Inne produkty z tej serii:
Klienci, którzy kupili ten produkt wybrali również...